rekordy...
Dzis zrobilismy 10 km !!! Ale po kolei.. :)
Po Portowym pozegnaniu z Tal i Odedem w deszczowym Manteigas, nastepnego ranka wyjezdzamy z zamiarem pokonania przeleczy 1500m (Penhas de Saude) - caly czas pada, zimno (ok 3C) i wieje na maxa, Kasia chora (przeziebienie), Lukasz chory (umyslowo - tak mowi Kasia)... no i wspinamy sie - "apocalipse now" - wyszlo tego chyba niecale 4 godziny - ale mniej wiecej tyle w gorach teraz trwa dzien :) W miedzyczasie poszla nam detka (w mega ulewie - rozpoczynajac cala serie pekajacych detek - ale o tym pozniej)... w koncu zziebnieci i zauroczeni zamknietym schroniskiem znajdujemy nocleg w pensjonanie "niedrogim" oczywiscie ;) Ale dostajemy do pokoju 2 grzejniki olejowe i urzadzamy sobie saune - jest super - nazajutrz wszystkie rzeczy suche :) Potem zjazd do Covilha i decyzja - zostawiamy deszcze niespokojne i jednak jedziemy pociagiem do Coimbry - po drodze jeszcze tylko jedna detka do wymiany i siedzimy w wagonie..
Widoki za oknem pociagu piekne, a my z nieco smutnymi minami, bo natura postawila na swoim.. Ale i tak wjechalismy tam gdzie mielismy wjechac najwyzej - szkoda tylko widokow - wszystko pamietamy tak jakby "przez mgle".. ;) .. i zdjec tez nie narobilismy zbyt wiele, bo aparat nosa nie dal rady w te niepogode wystawic..
W Coimbrze zwiedzamy i dochodzimy do zdrowia.. ruszamy w niedziele rano - MEGA DESZCZ (ale cieplej nieco) :) - i AWARIADY :) - na odcinku dzisiejszych 10 km zaliczone 3 gumy + smarowanie przerzutek (pozdrowienia dla rowerowej strazy miejskiej w Coimbrze !!!).
Ostatecznie ladujemy w miasteczku Condeixa i czatujemy na poranne otwarcie lokalnego sklepu rowerowego : polujemy na detki i chyba jakies grubsze opony czy co.. :)
Mamy juz troche dosc ekstremalnych pogod, ktore psuja nam zdrowie, nerwy i plany.. - czekamy na slonce i cieply wiatr w plecy :) Ale co tam - zaraz idziemy sobie podniesc poziom czerwonych krwinek :)
Po Portowym pozegnaniu z Tal i Odedem w deszczowym Manteigas, nastepnego ranka wyjezdzamy z zamiarem pokonania przeleczy 1500m (Penhas de Saude) - caly czas pada, zimno (ok 3C) i wieje na maxa, Kasia chora (przeziebienie), Lukasz chory (umyslowo - tak mowi Kasia)... no i wspinamy sie - "apocalipse now" - wyszlo tego chyba niecale 4 godziny - ale mniej wiecej tyle w gorach teraz trwa dzien :) W miedzyczasie poszla nam detka (w mega ulewie - rozpoczynajac cala serie pekajacych detek - ale o tym pozniej)... w koncu zziebnieci i zauroczeni zamknietym schroniskiem znajdujemy nocleg w pensjonanie "niedrogim" oczywiscie ;) Ale dostajemy do pokoju 2 grzejniki olejowe i urzadzamy sobie saune - jest super - nazajutrz wszystkie rzeczy suche :) Potem zjazd do Covilha i decyzja - zostawiamy deszcze niespokojne i jednak jedziemy pociagiem do Coimbry - po drodze jeszcze tylko jedna detka do wymiany i siedzimy w wagonie..
Widoki za oknem pociagu piekne, a my z nieco smutnymi minami, bo natura postawila na swoim.. Ale i tak wjechalismy tam gdzie mielismy wjechac najwyzej - szkoda tylko widokow - wszystko pamietamy tak jakby "przez mgle".. ;) .. i zdjec tez nie narobilismy zbyt wiele, bo aparat nosa nie dal rady w te niepogode wystawic..
W Coimbrze zwiedzamy i dochodzimy do zdrowia.. ruszamy w niedziele rano - MEGA DESZCZ (ale cieplej nieco) :) - i AWARIADY :) - na odcinku dzisiejszych 10 km zaliczone 3 gumy + smarowanie przerzutek (pozdrowienia dla rowerowej strazy miejskiej w Coimbrze !!!).
Ostatecznie ladujemy w miasteczku Condeixa i czatujemy na poranne otwarcie lokalnego sklepu rowerowego : polujemy na detki i chyba jakies grubsze opony czy co.. :)
Mamy juz troche dosc ekstremalnych pogod, ktore psuja nam zdrowie, nerwy i plany.. - czekamy na slonce i cieply wiatr w plecy :) Ale co tam - zaraz idziemy sobie podniesc poziom czerwonych krwinek :)
4 Comments:
Czy to czasem nie Woźny wam deszcz przepowiadał przed wyjazdem? ;) A do smarowania przerzutek i wszystkiego co się rusza w rowerze to poproście jakiegoś rolnika tamtejszego o smar do pił łańcuchowych - deszcz temu nie straszny, szlaufem to trzeba wypłukiwać (u nas to się vexol nazywa i jest zielone). Przy następny wpisie jakieś zdjęcia dajcie. Zdrowia życzę, szczególnie tego psychicznego u Wiśni :)
t
Witajcie Kochani - lepiej późno niż wcale - udało nam się w końcu Was odnaleźć na trasie i od tej chwili nie opuścimy Was nawet na chwilę. Wiedzcie, że jestaśmy z Wami i życzymy gorąco wszelkiego naj naj naj.. Pozdawiamy i czekamy z niecierpliwością na nową porcję wiadomości.. PA PA
Hi
Prześlij komentarz
<< Home